Warmia

Warmia, [w:] Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t.XIII, Warszawa 1893.

Warmia, niem. Ermland, dokum. Warmia, Wermenlant, Ermin, Erminlant, Ermelandia, nazwa obszaru dawnych Prus, stanowiącego pierwotnie jedno z terytoryów, a następnie jedną z dyecezyi pruskich.

I. Ziemia warmińska, „terra Warmiensis„, jedno ze starych terytoryów pruskich, graniczyła na wschód z ziemią barcką i Natangią, na płn.-zachód z zatoką Świeżą, a na płd.-zach. z Pogezanią. Kraina ta miała kształt nieregularnego czworoboku, którego najbardziej wysunięte punkty były: na zach. starożytna osada „Warmia” (dziś Frombork), na płn. nieistniejąca już os. Lenzenburg, niedaleko ujścia Pregla, na wschód Licbark (niem. Heilsberg) nad Łyną, a na płd. Głotowo (ob. Toeppen: „Hist. compar. Greogr.”, str. 16-18). Krzyżacy wkroczyli do Warmii r. 1239, zdobyli najprzód pod wodzą mistrza ziemskiego Hermana Balke gród pruski, później przez Krzyżaków Balgą zwany, nad zatoką Świeżą. W grodzie tym zaraz się usadowili. Gdy ich tu Warmiacy oblegali, przyszedł Krzyżakom w pomoc książę brunswicki Otto, zwany Dzieckiem. Warmiacy zaczepieni z dwóch stron, ponieśli klęskę. Już około r. 1241 zmusili ich rycerze do poddania się i przyjęcia wiary chrześciańskiej (ob. Dusburg w Script. rer. pr. I, str. 61-65;. Lecz Warmiacy jeszcze kilkakrotnie za podnietą Świętopełka, ks. pomorskiego, brali się do oręża. Wreszcie 1249 r. stanęła za pośrednictwem legata papieskiego Jakuba Pantaleona (późniejszego papieża Urbana IV), ugoda między zakonem a Warmiakami, Pomezańczykami i Natangianami. Akt tej ugody mieści wiele szczegółów o tych plemionach. Zakon przyrzeka im zupełną wolność osobistą („omnimodam libertatem personalem„), dalej prawo nabywania i sprzedaży majątku nieruchomego i ruchomego, z tem zastrzeżeniem, iż jeśliby zapisali dobra nieruchome jakiemu kościołowi lub osobie duchownej, ten, kto je otrzymał, winien był sprzedać je naturalnym sukcesorom nieboszczyka w. ciągu roku; w przeciwnym razie dobra przechodziły na własność zakonu, bo, jak utrzymywali Krzyżacy, sami będąc zgromadzeniem duchownem, nie mieli prawa odstępować na rzecz innych duchownych dóbr nieruchomych, których własność przyznał im kościół. Oprócz tego nadaje im zakon prawo spadkowe i do krewnych rozciągające się, podczas gdy za pogaństwa dzieci tylko brały sukcesyę po ojcu. Wolno im zawierać małżeństwa, występować samodzielnie w sądach, robić testamenty, zostawać księżmi lub zakonnymi, a szlachcie dać się pasować na rycerzy („qui sunt vel erant ex nobili prosapia pro creati, accingi possunt cingulo militari”). Jako prawo świeckie obrali sobie po naradzie prawo Polaków, swych sąsiadów („elegerunt legem mundanam et secularia judicia Polonorum, vicinorum suorum”), lecz prosili o to, aby próba gorącego żelaza była zniesioną. Ze swej strony przyrzekają, iż nie będą palili swych umarłych wraz z ludźmi żywymi, końmi i ich kosztownościami, lecz że ich będą chowali na cmentarzach wedle zwyczaju chrześciańskiego. Przyrzekli także nie czynić więcej ofiar bałwanowi Curche po skończonem żniwie, ani innym bożyszczom; nie mieć żon więcej jak jedne, nie sprzedawać córek wydając je zamąż i nie kupować żon dla synów, nie zabijać więcej, ani też kazać zabijać swoje dzieci. Ktoby się w przeciągu miesiąca nie dał ochrzcić, miał być wygnany z kraju. Zobowiązali się dalej wybudować pewną liczbę kościołów w miejsach wskazanych, mianowicie 13 w Pomezanii, 6 w Warmii i 3 w Natangii i to w przeciągu trzech lat. Krzyżacy przyrzekli mianować do tych kościołów proboszczów, przeznaczając dla każdego na utrzymanie po 4 włóki roli i 4 lasu, dziesięciny od 20 radeł („decimam viginti unchorum„), dwa woły, konia i krowę. Nowonawróceni zaś przyrzekają nieograniczoną służbę wojskową, przyznają zakonowi prawo odziedziczania majątku w braku prawnych spadkobierców i zwozić dziesięciny do spichrzów zakonu w ziarnie i przystają na to, że powyższe prawa tracą wrazie niewierności i odstępstwa (ob. Cod. Dipl. Warm., I, Nr. 19, str. 28-41 i Dzieje Krzyżaków przez Rogalskiego, I, 300-302). W samej rzeczy stracili Warmiacy potem te prawa przez krwawe powstania.

II. Dyecezya warmińska. Roku 1243 dnia 4 lipca podzielił legat papieski Wilhelm z Modeny, mocą dekretu w Anagni wystawionego, ziemię pruską i chełmińską na 4 dyecezye: sambijską, warmińską, pomezańską i chełmińską. Podział ten potwierdził papież Innocenty IV tegoż roku d. 8 paźdz. Dyecezya warmińska obejmowała pierwotnie Pogezanię, Warmię, Natangię i dalej na wschód do niej przytykające ziemie. Jako granice dyecezyi zaznaczył legat: na zach. zatokę Świeżą, na płn. rz. Pregołę, na płd. jez. Drużno i wpadającą do niego strugę Wysokę., wzdłuż której granica ciągnęła się dalej ku wschodowi aż do ziemi Litwinów: „Tertiam quoque (sc. diocesim) limitavimus sicut claudit recens mare ab occidente et flumen quod dicitur Pregora, ab aquiloneet stagnum praedictum Drusniae, a meridie ascendendo per praedictum Passalucense flumen, contra orientem usque ad terminos Letuinorum” (ob. Cod. Dipl. Warm., I, Nr. 5, str. 7). Ponieważ granica wschodnia była tylko ogólnie oznaczona a kraje tu położone dopiero później zostały podbite, dla tego stanęła r. 1340 między bisk. warmińskim a sambiskim ugoda, mocą której granica iść miała od Pregoły wzdłuż rz. Węgorapi aż do jez. Swokisken, które się dziś zowie Mamry, ztąd zaś wprost na wschód aż do granicy litewskiej (ob. Cod. Dipl. Warm., I, Nr. 311, str. 500 i rozprawę „Die Grenzen des ermland. Bisthumssprengels seit d. XIII Jahrh.”, w „Zeitsch. f. d. Gesch. Ermlands”). Takiemi były granice dyecezyi aż do reformacyi. Po apostazyi bisk. sambijskiego Jerzego Polenz przeszła jurysdykcya nad tą zwiniętą dyecezyą na biskupów warmińskich. Lecz ponieważ tu po wprowadzeniu reformacyi nie było prawie wcale katolików, dla tego opieką nad rozproszonymi tu i ówdzie wiernymi, głównie nad granicą dyecezyi, zajmowali się duchowni z klasztorów w Myszyńcu i Kretyndze. Średnią częścią zawiadywali księża z Św. Lipki i z Drangowskiego pod Tybią. Biskup Jan Wydżga zaczął się też r. 1660 mianować bisk. sambijskim, ale rząd pruski protestował przeciwko temu i gdy Warmia przyszła pod berło pruskie został ów tytuł całkiem zniesiony. Sambijska dyecezya obejmowała wchodnią część Świeżej mierzei, ciągnęła się potem przez mierzeję Kurońską, wzdłuż granicy żmujdzkiej i litewskiej, aż do granicy oznaczonej r. 1340 między biskupstwem warmińskiem i sambijskiem. R. 1821 została dyec. warmińska znów znacznie powiększona. Mocą bulli „De saluto animarum” przyłączono do niej jeszcze 5 dekanatów dawniejszej dyec. pomezańskiej: kiszporski, malborski, nytyski, sztumski i Fuerstenwerder, tak że teraz Wisła i Stara Wisła stanowią całą granicę. Obszaru obejmuje dzisiejsza dyecezya około 733 mil kwadr. Obszar ten należy do 4 obwodów regencyjnych, mianowicie: gdańskiego, gąbińskiego, królewieckiego i kwidzyńskiego. Na obszarze tym liczono w 1880 r. 2340331 dusz, między niemi 410216 katol. Liczba zaś polskich katolików wynosi według jednych około 75000, według drugich do 100000. Graniczące dyecezye są: żmujdzka, augustowska, płocka i chełmińska. Parafii liczyła dyecezya warm. (1880 r.) 136, kapelanii 9, filii 19, księży 280, dekanatów wreszcie 16, mianowicie: olsztyński, brunsberski, elbląski, dobromiejski, lidzbarski, litewski, który r. 1885 połączony został z dek. sambijskim, malborski, mazowiecki, melzacki, nytyski, reszelski, sambijski, zyborski, sztumski, wartemborski, ornecki. Zakonów męzkich nie ma w dyecezyi. Dawniej byli reformaci w Kiszporku (do r. 1832) i w Kadynach (do r. 1826); bernardyni w Wartemborku (do r. 1832) i w Springborn pod Lidzbarkiem; wreszcie jezuici w Brunsberdze i Reszlu; także w dawniejszej dyec. sambijskiej było kilka klasztorów męzkich (ob. Sambia). Klasztorów żeńskich jest kilka, mianowicie katarzynki w Brunsberdze z 52 siostrami, w Fromborku (3), w Dobrem mieście (3), w Lidzbarku (29), w Reszlu (32), w Ornecie (34); siostry miłosierdzia św. Wincentego a Paulo są w Olsztynie (5), w Malborku (4); boromeuszki w Brunsberdze (5); wreszcie szarytki w Królewcu (10). Siedziba biskupa i kapituły, składającej się teraz z 2 prałatów, 8 kanoników gremialnych i 4 honorowych, znajduje się w Fromborku. Dawniej rezydowała tu tylko kapituła, biskupi zaś w Lidzbarku (Heilsberg). Seminaryum dyecezyalne i liceum hozyańskie są w Brunsberdze. Z kasy rządowej pobiera stolica biskupia 18505 tal., mianowicie biskup 9000, sufragan 800 tal., generalny wikary 800, zakład emerytów 1370, zakład demerytów 1465 tal.; kapituła dostaje 12075 tal., mianowicie proboszcz turaski i dziekan po 1200 tal., dwóch kanoników po 1000 tal., 3 po 900, trzech po 800, czterech kanoników honorowych po 100 tal., 7 wikarych po 250 tal., fabryka kościelna 2027, seminaryum z sekularyzowanych dóbr kolegiaty w Dobrem Mieście 2471 tal. Liceum Hozyusza pobiera, głównie z zabranych dóbr, 37730 marek.

III. Biskupstwo warmińskie czyli właściwa Warmia. Według aktu erekcyjnego z r. 1243 miał zakon w czterech ustanowionych wówczas dyecezyach posiadać 2/3 ziemi, biskupi zaś 1/3, z prawem zwierzchnictwa świeckiego („cum omni jurisdictione et jure„). Nadto mieli biskupi prawo sprawowania wszelkich funkcyi biskupich także w dwóch drugich działach dyecezyi. W dyecezyi warmińskiej dokonano podziału tylko w części podbitej, która na płn.-wschód graniczyła z zatoką Świeżą i Pregołą aż do Wystrucia; na płd.-zach. zaś szła granica od Świeżej zatoki pod Elblągiem aż do pola „Curchsadel”, które przypomina dzisiejsza wś Kurki; wreszcie na płd. ciągnęła się granica ztąd w prostej linii aż do Wystrucia (ob. Zeitsch. f. d. Gesch. Ermlands, I, 51) Pierwszy biskup warmiński Anzelm obrał swoję dzielnicę w środku dyecezyi, dla bezpieczeństwa od napadów pogan. Granice tej części, zwanej później wyłącznie „biskupstwem warmińskiem”, są według aktu Anzelma z 1254 r. (potwierdzonego przez Aleksandra IV r. 1255) następujące: Na płn.-wschodzie: od ujścia rzeczki Runy, wpadającej do zatoki Świeżej, wzdłuż Runy aż do boru sosnowego, należącego jeszcze do biskupstwa. Dalej stanowił granicę bór, dzielący Natangią od ziemi Pluth, ku granicom ziemi Wore na płn.-zach. od Melzaku, tego boru połowa należała do biskupa, a potem pewne miejsce nad rz. Łyną, od którego bród nazwiskiem Kath (dziś wś Katzen) był o pół mili oddalony. Dalszemi granicami były: bór Lakmedie (dziś Lindenmedie) pomiędzy Wielką i Małą Bartyą, rzeczka „Schotiche”, dziś „Altes Zainfliess” zwana, płynęła w pobliżu, a nakoniec bór „Kracotin”, gdzie dziś wieś tegoż nazwiska. Na wschód stanowiła granicę linia przecinająca bor „Kracotin” w ten sposób, iż granica biskupstwa ku Polsce przechodziła o milę od zamku reszelskiego, aż do pola Kurchaadel, które przypomina dzisiejsza wś Kurki, w zach. części pow. olsztyńskiego. Na zachód ciągnęła się granica od pola Kurchsadel na milę aż do źródła rz. Pasaryi, która odtąd stanowi granicę aż do punktu nad nią położonego, o pół mili od brodu „Chucnnbrasch” (nieco na płn. od rzeczki Waszkoniki, dopł. Pasaryi).

Od tego miejsca wprost do punktu, gdzie rzeczka Bauda przepływa o 2 mile od zatoki świeżej, ztąd wprost do rzeczki Narusy (Narzer Beck pod Fromborkiem), która odtąd w oddaleniu 1/2 mili aż do zatoki Świeżej stanowi dalszą granicę (ob. Cod. dipl. Warm., I, Nr 31). Powyżej wytknięte granice zachowały się prawie nienaruszone aż do r. 1772, a właściwie do dziś dnia, gdyż rząd pruski dzieląc Warmią na 4 powiaty: brunsberski, lidzbarski, olsztyński i reszelski, całości jej nie naruszył. Cały ten obszar obejmuje blisko 80 mil kwadr, i przedstawia pas ziemi, ciągnący się od zatoki Świeżej najprzód wązko, a potem nagle rozszerzający się w Prusy wschodnie, dawniej książęce. Biskupstwo warmińskie otoczone od zachodu i wschodu ziemiami pruskiemi, a od płd. puszczą bezludną, wskazane było z góry na kolonizacyą niemiecką, zarówno dla tego, iż od strony morza Niemcy mieli łatwy przystęp, jak i dla tego, że biskupi byli Niemcami. Rugując powoli Prusaków, zakładali stopniowo miasta i wsi niemieckie. Polska kolonizacyą rozpocząć się mogła dopiero wtedy, gdy ludność polska rozsiedlająca się w puszczy, dotarła w zbitej masie do granic biskupich. Nastąpiło to dopiero w początku panowania polskiego nad Warmią w XV w., gdy biskupi Polacy lub Polakom przychylni, zmuszeni byli oprzeć się na żywiole polskim. Grdy zaś Polacy dotarli do granic warmińskich, prowincya ta była już dobrze zaludnioną, zajęli więc przeważnie wioski przez wojny spustoszone i rozszerzyli się asymilizując resztki Prusaków tam mieszkających. Było w Warmii dość Polaków już w XIII w. (ob. O ludn. pol., str. 546); ale były to jednostki odosobnione, ginące wśród obcego, niemieckiego i pruskiego żywiołu. Kolonizacyą niemiecka, posuwająca się z północy na południe, przedstawia trzy okresy. Pierwszy obejmuje rządy bisk. Henryka I. Flemminga z Lubeki (1264- 1300), który zaludnił północną część biskupstwa przybyszami z dolnych Niemiec, zkąd sam pochodził. Dla tego lud jeszcze dziś mówi tu narzeczem dolno-niemieckim (platt-deutsch), zwanem narzeczem kozłowskiem (Kaeslauer-Dialekt). Dla tego też z 12 miast warmińskich tylko dwa wówczas założone: Frombork i Brunsberga uzyskały prawo lubeckie. Biskup Eberhard z Nisy szląskiej (1300-1326), z którym się rozpoczyna drugi okres kolonizacyi, sprowadził osadników z okolic górno-niemieckich a prawdopodobnie po większej części z Szląska i zaludnił nimi głównie średnią część biskupstwa, między Walszą i Drwęcą, prawemi dopływami Pasargi, a Łyną. W tym czasie otrzymały przywileje, prócz Melzaku, Orneta nad Drwęcą, Dobre Miasto i Lidzbark nad Łyną. Ci osadnicy zachowali też wiernie swoje odrębne obyczaje i narzecze, zwane „wrocławskiem”. Tylko w Melzaku, gdzie się po części osiedlili dolnoniemieccy osadnicy, używają też tego dyalektu. Następni biskupi (w XIII i XIV w.), pochodzący przeważnie z Warmii, obsadzili południową część biskupstwa ludnością warmińską. Ona to przeważnie zaludniła miasta w tyra okresie założone, jak Olsztyn, Jeziorany al. Zybork, Reszel, Wartembork, Biskupiec i Bisztynek; nie wykluczono od kolonizacyi starej pruskiej ludności. Ztąd poszło, że trzy z tych sześciu miast i to właśnie najbardziej ku ziemi chełmińskiej wysunięte, mianowicie Olsztyn, Wartembork i Biskupiec, później łatwo się spolszczyły. Wszystkie te miasta, z wyjątkiem dwu wyżej wymienionych, miały prawo chełmińskie: „inter jura munioipalia, mówi przywilej melzacki z r. 1312, jus culmense in Prussia praecipuum reputetur, eo quod sub regimine juris illius civitates in populo et honore divitiis multiplex recipiunt inerementum” (ob. Cod. dipl. Warm., I, str. 284). Dla tego też i posiadłości ziemskie zwykle wydawano na prawie chełmińskiem, tylko wyjątkowo nadano włościom w obwodzie Fromborka i Brunsberka leżącym, prawo lubeckie, na którem te dwa miasta były osadzone. Posiadłości te dzielą się na dobra rycerskie i wsi włościańskie. Pierwsze płaciły podatek od liczby pługów i radeł w majątku używanych, drugie od ilości włók. Dobra ryc. były bez wyjątku zobowiązane do tak zwanej rekognicyi, t. j. do oddania rocznie 2 funtów wosku i 1 fen. kolońskiego lub 5-6 chełmińskich. Czasem ta danina jest podwójna. Służba wojskowa, pomaganie w budowlach, rozbierania warowni i inne obowiązki były postanowione wedle głównego przywileju chełmińskiego. Tym, co takie dobra otrzymali, udzielano zwykle sądownictwo większe i mniejsze. Z sądownictwa zaś płynęły znaczne dochody, które już to po części, już to całkiem lennikom odstępywano. Często otrzymywał lennik tej klasy, gdy kościół w jego dobrach był fundowany, prawo patronatu. Tak damo było mu wolno zakładać młyny i karczmy, jako też wsi włościańskie. Pszczoły leśne, polowanie większe i mniejsze, z wyjątkiem bobrów, należało się lennikowi na jego gruncie, a zwykle też uzyskał wolne rybołówstwo w poblizkich wodach, lecz tylko na własny stół i z mniejszemi narzędziami. Z tych to lenników powstała nowa szlachta warmińska, która tu jednak nigdy nie wzięła przewagi nad mniejszymi właścicielami z tej przyczyny, że siedziała pod rządem kościelnym, dbającym więcej o pokój, niż o zasługi i odznaczenie się w sztuce wojennej. Daleko ważniejsi są w dziejach kolonizacyi biskupstwa warmińskiego założyciele wsi włościańskich, które, również jak dobra ryc. na prawo chełm. dawano. Założenie wsi tych uskuteczniało się w ten sposób, iż pewien obszar ziemi dawano osobie dającej rękojmię, z obowiązkiem podatkowania od ilości odebranych włók według prawa chełm. Dziesią ta włóka była jako posiadłość sołtysa wolną od czynszu i pańszcyzny, rzadko od dawania zboża, które się w miejsce dziesięcin odstawiało. Wosku i pieniędzy nie wymagano. Od włók pozostałych płaciło się czynsz roczny, zazwyczaj pół grzywny, a często też 2 kury, a plebanowi mesznego od włóki 1 korzec pszenicy i 1 owsa. Również wymagano od włók tychże pańszczyzny (servitia rusticalia), a tylko sam sołtys był wolny, lecz za to w wyprawach służył konno w lekkiej zbroi, od czego gospodarze wolni byli, dopomagając zato przy budowlach itd. Sołtys dzierżył nad osadą sądownictwo w sprawach mniejszych, w sprawach większych, przez wójta rozstrzyganych, brał trzecią część dochodów. Zresztą był sołtys obowiązany ściągać od gospodarzy czynsz i składać takowy do kas rządowych, gdyż on sam za całą sumę był odpowiedzialnym. Sołtysi zadawalniali się zwykle włókami wolnemi, resztę oddawali innym osadnikom, którzy jednakowoż nie posiadali działów swych z osobna, lecz wspólnie, o tyle, że rozdzieliwszy cały obszar na pastwiska, ziemię orną, las, łąki itd., corocznie wydzielali losem działy dla każdego. Prawo polowania i rybołówstwa miał sołtys sam. Także zagłówne, czyli kara za zabicie sołtysa była wyższa. Celem ściągania podatków i łatwiejszego zarządu było biskupstwo warmińskie podzielone na komory (Kammeraemter), w których zamieszkiwali burgrabiowie ożyli kapitanowie. Komory te były: Brunsberg, Orneta, Dobre Miasto, Lidzbark, Jeziorany, Reszel, Wartembork. Stanowiły one własność biskupa; do kapituły zaś, która według przywileju bisk. Anzelma posiadała trzecią część biskupstwa, należały: Melzak, Olsztyn i Frombork. Dochody całego biskupstwa, tak z części biskupiej jako i kapitulnej i kolegiaty w Dobrem Mieście, wynosiły 1656 r. blizko pół miliona marek dzisiejszej wartości (ob. Zeitsch. f. d. Gesch. Ermlands, 1880, str. 184 i 295).

Biskupi warmińscy obejmowali władzę w następnej kolei: Anzelm (1250-1264?); Henryk I Flemming (1264?-1300); Eberhard de Nysa (1300- 1326); Jordan (1326-28); Henryk de Wogenap (1329-1334); Hermann de Praga (1338 -1349); Jan I de Meissen, t. j. z Myśni (1350 -1355); Jan II Streifrock (1355-1373); Henryk III Sauerbaum (1373-1401); Henryk IV Heilsberg v. Vogelsang (1401-1415); Jan III Abezier (1415-1424); Franciszek Kuhschmalz (1424-1457); Aeneas Silvius Piccolomini (1457-1458); Paweł Stange v. Legendorf (1458-1467); Mikołaj v. Tuengen (1467-1489); Łukasz Watzelrode (1489- 1512), wuj Kopernika, którego r. 1497 powołał na kanonika; Fabian Tetinger v. Lossainen (1512-1523); Maurycy Ferber (1523- 1537); Jan v. Hoefen Dantiscus (1537-1548), poeta łaciński; Tidemann Giese (1549-1550); Stanisław Hozyusz (1551-1579), pierwszy Polak, legat papiezki na soborze trydenckim, założyciel Liceum Hosianum w Brunsbergu i kardynał; Marcin Kromer (1579-1589), historyk; Andrzej Batory (1589-1599), bratanek króla Stefana; Piotr Tylicki (1600- 1604); Szymon Rudnicki (1604-1621); Jan Albert (1621-1633), z królewskiej familii jagiellońskiej; Mikołaj Szyszkowski (1633- 1643); Jan Karol Konopacki (1644); Wacław Leszczyński (1644-1659); Jan Stefan Wydżga (1659 – 1679); Michał Stefan Radziejowski (1679-1688); Jan Stanisław Zbąski (1688 – 1697); Andrzej Chryzostom Załuski (1698-1711), którego Epistolae historico-familiares są głównem źródłem dla hist. pol. od r. 1667-1710; Teodor Andrzej Potocki (1711 -1723); Krzysztof Andrzej Jan Szembek (1724-1740); Adam Stanisław Grabowski (1741-1766); Ignacy Krasicki (1767-1795), ostatni z bisk. polskich; Karol hr. v. Hohenzollern (1795-1803); książę Józef v. Hohenzollern (1808-1836); Stanisław v. Hatten (1836-1841); Józef Ambroży Geritz (1841-1867); Filip Krementz (1867-1885), obecnie kardynał i arcybiskup koloński; Andrzej Thiel (od r. 1885). R. 1357 uzyskał biskup Jan II Steifrock od Karola IV osobną bulą złotą tytuł księcia rzeszy niem., nadto prawo mianowania szlachty i bicia monety; z tego ostatniego jednak biskupi, wskutek ugody z zakonem zawartej, nie korzystali. Tytułu książęcego użył najprzód biskup Leszczyński, podpisując się „princeps sacri Romani imperii„.

Oprócz tego przysługiwały biskupom następne prawa:

  • Nadawania posiadłości ziemskich osadnikom.
  • Najwyższe sądownictwo i prawodawstwo.
  • Mianowania urzędników państwowych.
  • Potwierdzenia urzędników miejskich, tudzież wilkierzy miast i korporacyi.
  • Patronat nad kościołami w dzielnicy biskupiej.

Dla ustanowienia nowych praw i podatków nadzwyczajnych odbywały się zwykle w Lidzbarku (rezydencyi biskupiej) sejmiki, na których prezydował biskup spólnie z delegatami kapituły. W sejmikach tych brali udział posłowie z grona szlachty, wolnych właścicieli i miast, z każdego stanu po dwóch z każdego kameratu. Kiedy Warmia dostała się (r. 1466) pod panowanie Polski, składali biskupi i kapituła, jako i ich lennicy i poddani, królowi przysięgę wierności. Hufce posiłkowe warmińskie zostawały pod dowództwem wojew. malborskiego. Biskup zaś prezydował na sejmie generalnym pruskim i był tam reprezentantem ziemi warmińskiej, z której posłów na sejm pruski nie wyprawiano. W senacie polskim zajmował biskup warmiński miejsce po biskupie płockim na przemiany z biskupem łuckim. Musiał być urodzonym w Prusach albo uzyskać indygenat pruski, a ponieważ kapituła obierała kandydata z swego grona, dla tego ubiegający się o tę godność, jeżeli nie był kanonikiem, musiał wprzód postarać się o tę godność, jeżeli nie było wakansu to uprosić jednego z kanoników o ustąpienie mu miejsca. Spór dotyczący sposobu obierania biskupów, toczący się między kapitułą a koroną polską, został załatwiony przez traktat w Piotrkowie 1512 r. zawarty, a przez papieża r. 1513 potwierdzony. Na mocy tego traktatu mianował król polski z grona kapituły, w przeciągu 8 dni po odebraniu wiadomości o osieroceniu katedry, 4 kandydatów, z których kapituła jednego obierała, prosząc króla o polecenie go celem potwierdzenia apostolskiego. Później jednak królowie nieomal całkiem owładnęli obiorem biskupów. Kapituła warmińska składała się pierwotnie z 16 kanoników, na których czele stało 4 prałatów: prepozyt, dziekan, kantor i scholastyk. Ważniejsze sprawy rozstrzygał biskup tylko za jej radą. Już pierwszy bisk. Anzelm dał kapitule prawo uzupełniania siebie samej drogą wolnego wyboru i obierania biskupa z grona swojego. Kanoników zaś miała wybierać kapituła w porozumieniu z biskupem. Na tych zasadach opierała się pomyślność katedry warmińskiej i ztąd też pochodzi, że Krzyżacy nie zdołali zagarnąć biskupstwa warmińskiego pod władzę swoją, podczas kiedy trzema pozostałemi wnet zawładnęli, obsadzając je biskupami z pośród księży swego zakonu. Bisk. Anzelm wyposażył kapitułę bardzo hojnie, odstąpiwszy jej trzecią część swej dzielnicy, czyli dzisiejszy dekanat melzacki i olsztyński, z wszystkiemi prawami zwierzchnictwa. To też dziś jeszcze kapitule przysługuje prawo prezentacyi na 30 parafii, biskupowi na 70 (około), rządowi tylko na 33, a osobom prywatnym na 6. Mocą traktatu toruńskiego z r. 1466 stali się biskupi, ze sprzymierzeńców Krzyżaków, lennikami korony polskiej. Traktat labiawski z r. 1656 oddał Warmią w ręce elektora brandenburskiego, ale już r. 1657 podpisał Brandenburczyk we Welawie traktat wieczysty z Wacławem Leszczyńskim, biskupem warmińskim, później prymasem, w którym elektor, wyswobodzony z lennictwa polskiego, za Warmią dostał Bytowo i Lębork w lennictwo. Wreszcie r. 1772 zostało biskupstwo warmińskie wcielone do królestwa pruskiego. Dochody biskupie i kapitulne wziął rząd w administracyą, zobowiązując się płacić połowę czystego dochodu, które według notyfikacyi z r. 1773 dla biskupa wynosiły 24045 tal. 12 sbr. 7 fen., a dla kapituły 14094 tal. 29 sbr. 2 fen. W sprawach duchownych oddał Innocenty III r. 1211 okolice tutejsze prowizorycznie pod metropolią gnieźnieńską, zaś r. 1255 przyłączył Innocenty IV biskupstwo warmińskie do metropolii rygskiej. Lecz stosunek ten zawsze był bardzo luźny, a za czasów bisk. Łukasza Watzelrode prawie już całkiem ustał. Wreszcie Juliusz II uwolnił r. 1512 biskupów warm. z pod władzy arcybiskupiej, tak, że dziś samej stolicy apostolskiej podlegają. Późniejsze zabiegi arcybiskupów gnieźn. co do przywrócenia dawnego stosunku sparaliżowali biskupi: Hozyusz (1554, 1556), Kromer (1577), Rudnicki (1613) i Szyszkowski (1634). Bandera biskupstwa warmińskiego przedstawiała Baranka wielkanocnego; Długosz tak ją opisuje: „Item decimum banderium episcopi et episoopatus Varmiensis, quod in campo pro medietate rubeo Agni Dei albam imaginem, vexillum parvulum pede uno supra se porrigentem et ex cujus gutture sanguis in calicem antepositum defluebat, item alteram medietatem campi albam tantummodo habet pro insigni„. Hufiec, który biskup jako sprzymierzeniec Krzyżaków wysłał pod Tannenberg, liczył przeszło 100 zbrojnych (ob. Długosza Banderia Prutenorum, Script. rer. pruss., IV, 29).

Warmia polska. Biskupstwo warmińskie leżało prawie wśród Prus książęcych i tylko w północnym rogu od strony zach. dotykało wojew. malborskiego. Tem się też tłumaczy, dla czego Warmia, mająca w znacznej części ludność polską i należąca od r. 1466 do Polski, rządzona od r. 1551 do 1795 przez 17 biskupów Polaków, przy pomocy duchowieństwa polskiego, mało się z Polską komunikowała i mało była znana w ziemiach polskich. Uważała się zresztą Warmia za przedstawicielkę odrębności Prus królewskich w stosunku do Polski, książę biskup warmiński był z urzędu marszałkiem na gienerale (wspólnym sejmie) ziem pruskich, a otrzymawszy od Karola IV, cesarza, tytuł księcia rzeszy niem., czuł się pokrzywdzonym w Rzeczypospolitej, która tytułów, a zwłaszcza zagranicznych, nie uznawała. Ztąd też to pochodziło, że Warmia tak troskliwie przestrzegała warunku indygenatu pruskiego dla biskupów. Rodziny szlacheckie polskie nie osiadały w Warmii na czas dłuższy; trzymały się zwykle dworu biskupiego i kapituły oraz dóbr kościelnych i klasztornych.

Dziś napotyka się tu i ówdzie w zniemczałych rodzinach szlacheckich polskie nazwiska; o innych wiadomo, że mieszkały przed niedawnym jeszcze czasem. W różnych czasach w Warmii spotykamy następnie rodziny polskie: Badyńscy, Bogdańscy, Brońscy, Burchartowie, Bruscy, Bystramwie, Cichowscy, Chwosowie, Czajkowscy, Czarlińscy v. Schedel, Dąbrowscy, Drygalscy, Filipowscy, Gąsiorowscy-Helden, Gierczyńscy, Gnatowscy, Grekowiczowie, Grzymałowie, Hatyńscy, Hozyuszowie, Jagodyńscy, Janoszycowie, Kalnasowie, Kamińscy, Kobierzyccy, Kurowscy, Łąccy, Łączyńscy, Ma towie, Miecznikowscy, Mielicze, Milewscy, Moccy, Murzynowscy, Nyczowie, Openkowscy, Płacheccy, Pakoszowie, Płoccy, Prawicze, Prusowie, Przeworscy, Przysiorowscy, Reszkowscy, Robakowscy, Rogalowie, Rostkowie, Rożyńscy, Rusieccy, Sasowie, Sikorscy, Ślescy, Soczyńscy, Sokołowscy, Stanisławscy, Strachowscy, Świedliccy, Szajkowscy, Szymonowscy, Trzcińscy, Wątkowscy, Weissowie h. Poraj, Wierzbowscy, Wilamowscy, Wilkańcowie, Worańscy, Wostrowscy, Wolscy, Wypczyńscy, Zaworscy, Żórawscy, Zuchowscy (ob. Kętrzyński, O ludn. pol., str. 564-566). Inaczej miała się rzecz z ludnością wiejską i niektórych miast na płd. ku granicy polskiej położonych. Pomimo zabiegów niemczących krzyżackich ludność polska, uczepiwszy się biskupiego płaszcza, zdołała swą narodowość utrzymać aż do połączenia się z Polską. W ostatnich czasach, kiedy rząd pruski zaczął dalej prowadzić dzieło Krzyżaków, ludność ta posiadała już dosyć wyrobionej świadomości narodowej, aby zachować swą mowę, pomimo braku wyższej intelligiencyi, której grono jest zbyt szczupłe. Szło wprawdzie z pośród ludu nie mało młodzieży do szkół wyższych, ale takich, co zdobywszy stanowisko w świecie uczonym, pozostali mimo to Polakami, jest mało. Na wzmiankę zasługują Samuel Maciejowski, prof. Pietraszewski, tłumacz Zendawesty, zmarły przed kilkunastu laty w Berlinie, dr. Sieniawski, autor „Biskupstwa warmińskiego”, wreszcie kś. dr. Schreiber, założyciel Tow. czeladzi w Olsztynie, które za jego staraniem posiada dom własny dla posiedzeń. Dzisiejszą ludność polską w Warmii składa sam lud roboczy, rolniczy wiejski i rzemieślniczy po miasteczkach. Kierownikami jego są włościanie, t. zw. gburzy. Granice kawałka Warmii zajętego przez polską przeważnie ludność, schodzą się dość ściśle z granicami pow. olsztyńskiego i reszelskiego, którego płn. część przecież jest więcej niemiecką. Naturalne zaś granice tej polskiej Warmii są od zachodu rzeka Pasarga (po sargi czyli moczary i szarugi mazurskie sięgająca), wraz z jez. Płużeńskim, od płd.-wschodu jez. Pasymskie i Sirwińskie, od wschodu zaś rozlewiska jezior z sobą połączonych rzeczkami, jak Dadalskiego i Łowtrowskiego, od płn. zaś prosta linia od jez. Błonkowskiego do Morąskiego. Powiat olsztyński obejmuje 2386 mil kw., reszelski zaś 14 84, razem 38 70. Biorąc z pow. reszelskiego tylko połowę południową, dziś jeszcze gęsto przez ludność polską nasiadłą, będzie to obszar 30 28 mil kw. Pow. olsztyński i reszelski obejmują 4 dekanaty biskupstwa warmińskiego: olsztyński, wartemborski, jeziorański i reszelski. W dek. olsztyńskim jest 13 parafii: Olsztyn, Brunswałd, Gietrzwałd, Gryźliny, Jonkowo, Olsztynek na Mazurach, Bartąg al. Bertąg, Dywity, Gutkowo al. Jetkowo, Nowy Kokendorf, Szembruk, Szembark i Wutryny. W Olsztynie kazania bywają na przemiany po polsku i po niemiecku. W N. Kokendorfie i w Jonkowie jest już nie mało Niemców. Pozostałe parafie są prawie zupełnie polskie. Mieszkające tu i ówdzie odziny niemieckie po niejakim czasie spolszczają się zwykle. Kazania niemieckie bywają tu tylko 4 razy do roku, w drugie święto Boż. Narodz., Wielkiej nocy, Zielonych Świątek i w uroczystość głównego patrona kościoła, zarazem po polsku i niemiecku. Do dekanatu wartemborskiego należą w Warmii: miasto Wartembork, Stary Wartembork, Sętal, Klewki, W. Klebark, Purda, Bartołty, Ramzy, Lamkowo, Lesiny. Stary Wartembork, Sętal i Lamkowo posiadają już znaczną część Niemców. W St. Wartemborku kazania niemieckie bywają podobno co czwartą niedzielę. W Sętalu jest więcej Niemców niż Polaków, ale kazania są jeszcze po większej części po polsku. W Lamkowie jest połowa Niemców a przynajmniej takich co po niemiecku umieją i kazania są tam zapewne na przemiany po polsku i po niemiecku. Inne parafie są zupełnie polskie. W Klebarku było przed kilku laty na 1600 komunikantów tylko 25 nieumiejących po polsku, a 130, którzy i kazania w obu językach zrozumieć mogli. Są to po większej części spolszczeni Niemcy. Kazania niemieckie w tych parafiach bywają 4 razy do roku jak w dek. olsztyńskim: Tylko w Wartemborku bywają co trzecią niedzielę. Dekanat jeziorański ma 7 parafii, z których tylko dwie: Biskupiec i Biesowo mają kazania polskie. W Biskupcu, obok Olsztyna i Wartemborka trzeciem mieście polskim na Warmii, są podobno trzy kazania polskie a czwarte niemieckie. W Biesowie, gdzie już przeważają Niemcy, i kazania niemieckie muszą być częstsze. Dekanat reszelski, złożony z 10 parafii, ma już tylko dwie, w których bywają kazania polskie: Ządzbork, miasto leżące już na Mazurach, i Świętolipkę w pow. rastemborskim, sławną jak Gietrzwałd odpustami. Zupełniejszy obraz pow. olsztyńskiego pod względem narodowości daje statystyka urzędowa, opracowana z polecenia regiencyi przez dr. Grunenberg, w r. 1864 drukiem ogłoszona. Według niego wynosiła ludność pow. olsztyńskiego 47901 dusz: między niemi 35529 Pol. i 12372 Niem. Rodzin było w pow. w ogóle 9888, między niemi 752 polskich, 2296 zaś niemieckich. Osad liczył pow. 230, mianowicie 2 miasta: Olsztyn i Wartembork i 228 wsi, W Wartemborku było 3143 mk. i to 1946 Pol. i 1197 Niem.; w Olsztynie liczono 4271 mk., 1841 Pol. i 2430 Niem. Pomiędzy 228 os. wiejskiemi było 59 czysto polskich, 35 zaś czysto niemieckich, 131 osad miało ludność mieszaną, lecz w 13 tylko przeważali Niemcy. Według Sembrzyckiego liczy pow. olsztyński obecnie 62331 mk., między nimi 36500 Polaków. Pow. reszelski liczył 1886 r. 50143 k., między nimi według Schlotta („Uebersicht des Beg. Koenigsberg”) ludność polska stanowiła 1861 r. szóstą część, co czyni przeszło 8000. Lecz cyfra ta jest za mała. Polak, umiejący po niemiecku, podawany bywa często za Niemca. Wynika ztąd, że w samem biskupstwie warmińskiem żyje około 50000 Polaków. Ludność ta zapomniana i odcięta od reszty narodu, stykała się tylko z sąsiednimi Mazurami pruskimi, luteranami. Przez długie lata lud tutejszy czytywał tylko polskie książki do nabożeństwa, drukowane w okolicznych miastach Olsztynie, Morągu, Sztumie i Kwidzynie, pełne błędów językowych i drukarskich. Kalendarzy nie było wcale. Dopiero chełmińskie kalendarze tu się przedarły a za niemi inne. Dziś istnieją już biblioteki ludowe i towarzystwa włościańskie (w Gietrzwałdzie i Butrynach). W Olsztynie wychodzi na życzenie włościan warmińskich już od 8 lat dwa razy w tydzień „Gazeta olsztyńska” Przechowały się w ustach ludu dawne pieśni religijne, jak: „Kto się w opiekę” i „Przez Twoje święte Zmartwychwstanie”, lecz melodya ich uległa zupełnej zmianie. Z zabytków przeszłości przechował się w Wartemborku pomnik fundatora kaplicy przy tamecznym kościele, kardynała Andrzeja Batorego. Jestto monument marmurowy, 25 stóp 8 cali wysoki. W pamięci ludu utrzymują się liczne podania do miejsc historycznych się odnoszące, jak np. o trzech krzyżach pod Olsztynem, gdzie Jagiełło pobił Krzyżaków. Po wsiach wznoszą się wysokie krzyże z wizerunkiem Zbawiciela i piękne kapliczki na cześć N. M. Panny lub świętych. Strój ludowy już prawie wszędzie ustąpił miejsca miejskiemu. W niektórych okolicach zachowały się tylko jeszcze t. z. twarde mycki, to jest czapeczki na głowy dla niewiast zamężnych. Jest to czółko aksamitne na sztywnej tekturze, gładkie na czole, zmarszczone i zszyte – w tyle głowy, mające wierzch aksamitny albo też biały czepcowy. Czółko wyszywane złotogłowiem, wkoło koronka biała przy twarzy. Dziewczęta zaś używają miękkich mycek, to jest czapeczek czyli czepeczków z białego muślinu lub tiulu, a na tym przewiązują głowę t. z. kitajką, to jest jedwabną chusteczką koloru czerwonego lub niebieskiego. Lud uprawia wiele lnu, który się doskonale udaje i dotąd jeszcze prace około niego wykonywa gromadnie. Do rwania lnu przybywają sąsiedzi i sąsiadki z pomocą, tak samo i do tarcia lnu, a wtedy uczta w domu przy pracy, poczęstne, na które każda gospodyni się sadzi. W wieczory zimowe przędą często jeszcze przy świetle łuczywa. Na takich wieczorkach brzmią śpiewy pobożne, ale odzywają się i świeckie. W każdej chacie stoją tu krosna, a Warmianka umie się z niemi dobrze obchodzić. Wyrabiają zaś nie tylko płótno z oprzędzionego lnu, ale też i tkaniny bawełniane, na które zakupują po miastach białą i farbowaną przędzę, a raczej nici kręcone bawełniane, z których robią pasiate, kropkowane tkaniny na okrycie siebie, męża i dzieci. Kolory bywają w tych tkaninach czerwone, żółte, niebieskie i brunatne, nie jaskrawe i dosyć gustownie dobierane. Lud ten nie zna gwiazdki i wieczerzy na wilię. Podarki dzieciom daje „Pan Bóg” w pierwsze święto Bożego Narodz. Nie roznoszą tu opłatków, a na Wielkanoc ksiądz nie święci, święcone tu bowiem nieznane. W domu zmarłego wstrzymują się od wszelkiej roboty, dopóki ciało nie zostanie pochowanem. Skoro trumnę umieszczono już na wozie, kierujący pogrzebem uderza pięścią po trzykroć w trumnę, wołając: „Siadaj duszo z nami!”, ażeby dusza, nieodstępująca jeszcze ciała, nie musiała pieszo iść obok wozu. Wkrótce po zaręczynach narzeczeni obierają sobie drużbów, placmistrzami zwanych, zwykle kogo z krewnych. Drużbowie ci mają obowiązek zaproszenia gości na gody, tudzież obsługiwania ich podczas uczty. Ślub bierze się zwykle we wtorek. W czwartek tedy przed ślubem przybywa drużba panny młodej, sam i koń jego przystrojeni w wstążeczki, do domu rodziców panny i nie zsiadając z konia wjeżdża do izby i w swej przemowie zapytuje: „Czyli z konika zsiadać czyli na nim ma napowrót wracać”. Oni tedy proszą aby zsiadł z konia, częstują i powiadają mu, gdzie i do kogo ma jechać i na wesele prosić. Wtedy objeżdża drużba domy wskazane. W poniedziałek przed ślubem wieńce wiją. Na to dawniej drużba musiał zapraszać dziewczęta i chłopców, ale tylko w tej wiosce, w której młoda panna mieszkała. We wtorek rano drużba objeżdża jeszcze raz domy, spraszając gości aby towarzyszyli młodej parze do kościoła. Po oracyi drużby jadą wszyscy do kościoła, a po ślubie udają się najprzód do oberży, albo też, jeżeli ślub się odbywa w tej samej wiosce, wprost do domu weselnego. Wieczorem zaczyna się uczta godowa. Stoły pownosić i potrawy na nich ustawić jest obowiązkiem drużbów. Późno w noc dopiero goście się rozchodzą.

Zamiejscowych biorą gospodarze wioski na noc. U nich zostają zwykle na obiedzie drugiego dnia. Po obiedzie wyjeżdża drużba znowu spraszać gości do domu weselnego, w którym się bawią zwykle jeszcze do czwartku lub piątku. Narzecze warmińskie jeszcze dotąd naukowo nie jest zbadane. Obok licznych odrębności zachowało ono wiele form starożytnych. Ludność tutejsza wymawia w przed i jak z, tak np. zilk zamiast wilk, żyzica za żywica, zianek za wianek, wtrąca też z mazurska s, mówiąc psiwo zamiast piwo. Używają tu form noja za nam, woja za wam. Przytaczamy na próbę wyjątek z opisu kiermaszów na polskiej Warmii: „Też to dzisiaj i ludu było na tym odpuście, bodajemci tu jeszcze nigdy tyle nie zidział (widział), choć mi już łosmy (ósmy) dziesiątek na kark włazi. Ale też buło i na co przyjść, co to za śliczne nabożeństwo, przytem ładne pozietrze, że aż pachnie, a i ten tryumf (muzyka) mi jeszcze w łuszach brzmi. Kubalu, co to za jedni teraz muzykują na chórze? To wejcie dziadku wszystko są gospodarskie syny, którzy się kościelnej muzyki wyuczyli i nigdzie na weselach grywać nie wychodzą: Mataniów Frącek grywa na tubzie, Zieczorków Józef na trompecie, Zientaków Jochim na waltorni, Barzińskiego Kuba na tynorze, Duliuszów Matys na bekornecie, Zielizięskiego Jendrys na pykolu a stary Łolander na bębuże”. To wejta zuchy, aż oi mi się chce ich pochwalić. Ale jeszcze zięcej chwały zasłużyli te nieboraki księża, jak ci się pocili, co ci mieli za pracę; ale też i nie dziw, na tyle narodu czterech księży; przy tem trzy kazania, suma, procesya, tyle ludzi do słuchania i do komunikowania, wszyscy czterej jeszcze łostali w słuchanicach i do nieszporu ledwo skończą”. Majątek przechodzi z ojca na syna. Gdzie się jaki Niemiec ożeni, wnet nauczy się trochę po polsku, a dzieci już zupełnie polskie. Gospodarze posiadają zwykle po 2 włóki chełmińskie dosyć dobrej roli. Oprócz nich są jeszcze t. z. ogrodnicy, posiadający własną chałupę i parę morgów roli; trudnią się wszyscy rolnictwem. Zakładów fabrycznych jest bardzo mało. Kolej toruńsko-wystrucka przerzyna na 12 milowej przestrzeni sam środek polskiej Warmii, łącząc zarazem jej trzy miasta: Olsztyn, Wartembork i Biskupiec. Ludność protestancka osiadła na Warmii dopiero po okupacyi pruskiej. Hozyusz bowiem, wróciwszy z soboru Trydenckiego, rozporządził, aby żaden protestant w granicy biskupstwa nie mieszkał, ani żadnych dóbr nie posiadał. Rząd pruski zniósł ten zakaz, a potem umieszczać zaczął po miastach załogi luterskie i urzędników, nadto ułatwiał rodzinom ewangielików roboczych osiedlanie się na Warmii. Załogi otrzymały naturalnie swoich predykantów, a gminy luterskie swoich katechetów, którzy nie tylko uczyli w szkole ale i spełniali funkcye kościelne. Już r. 1817 było na Warmii 1364 rodzin protestanckich, liczących blisko 6000 dusz. R. 1836 zaś 10 miast warmińskich miało swoich predykantów i nauczycieli. W 1880 r. było już 22000 prot., t.j. dziesiąta część ludności (ob. „Westfaelisches Volksblatt”, 1886, Nr 316). Źródła: Dr. Sieniawski „Biskupstwo warmińskie”, Poznań, 1878; Freiburger Kirchenlexikon v. Wetzel u. Welte, mieszczący obszerny artykuł o Warmii pióra obecnego biskupa dr. Andrzeja Thiel; Zeitschrift f. Gesch. u. Alterth. Ermlands; Cod. dipl. Warmiensis.
Ks. Romuald Frydrychowicz.