Karol z Trewiru 1311-1324
MISTRZ WIELKI KRZYŻACKI TRZYNASTY
Za panowania cesarza Henryka tego imienia siódmego. a Władzisława Łokietka króla polskiego, na mistrzowski urząd Karolus z Trewiru był wybrany roku 1309. Ten z bracią swoją, nie pomniąc na dobrodziejstwa królów i książąt polskich, miecz, którym miał pogany gromić, na swe krześcijany i dobrodzieje obrócił, bo wojną nieprzystojną Władzisławowi królowi polskiemu pomorską ziemię i inne odjął, a bez lutości włości polskie burzył. Jako naprzód do tego przyszło, krótko przełożę.
Piotr Szwańce, wojewody gdańskiego syn, buntował się z margrabiami brandeburskimi, chcąc im ziemię pomorską wydać, ale niż to do skutku przywieść mógł, Władzisław król już o tym wiedział, przetoż pospieszył się do Pomorza, a Piotra Szwańcę poimawszy, na zamek krakowski do więżenia dał, rychło potem przez bracią wyproszony u króla, ale sami na miejsce jego sieść musieli, którzy też przenająwszy straż uciekli a do margrabiów przystali. Jan tedy i Woldemar margrabiowie z wielkim wojskiem do Pomorza wciągnęli za ich poduszczeniem, a wziąwszy kila zamków, Gdańsk obegnali, a za przyjaźnią Niemców, których się mieście było namnożyło, łatwie miasto wzięli.
Zamku gdy Polacy z Pomorzany mocno bronili, nie będąc zmazani Piotrową zdradą, margrabiowie nie mogli dostać. Widząc jednak potrzebę Bogusza, sędzia pomorski, starosta gdański, zleciwszy zamek co wierniejszym, sam z Niemierzą wiernym towarzyszem do króla do Sędomierza, tę mu rzecz oznajmując, jachał a o pomoc rychłą króla prosił, która iż tak nagle być nie mogła, dodał rady Bogusza, aby Krzyżacy jako jałmużnicy polscy na pomoc byli wezwani. Podobała się ta rada królowi i natychmiast z listy swymi do mistrza krzyżackiego Boguszę posłał, który z bracią swą dawno chciwy ziemie pomorskiej łatwie na to zezwolił, te kondycyje podawszy: aby Bogusza połowicę zamku trzymał i z swoimi bronił, mistrz zaś Henryk z bracią swą drugiej połowice przez cały rok swym nakładem strzegł, a potem nakłady wszystkie wojenne aby były nagrodzone od króla mistrzowi, niżby z zamku wyciągnął.
Z tym postanowieniem w zamek wjachali, wziąwszy z sobą potrzeby wszelakie i prętko Niemce od zamku gdańskiego odpędzili, że się margrabiowie do domu wrócić musieli, zostawiwszy w mieście obronę. Ale i ci wytrwać nie mogli, bo do szczętu zbici przez Budgiera, w Oliwie klasztorze pochowani, a mieszczanie gdańscy, którzy byli odstąpili, na gardle skarani. Piotrowi też imienie i pobrano, co był przyczyną tych burd.
Krzyżacy mając mocy z naszych, poczęli w zamku hardzieć i z nimi poswarki miewać, chcąc władzą zamku wszystkiego mieć, przetoż celniejszą szlachtę pomorską i samego starostę gdańskiego Bogusza do więżenia dali. Bogusza niewolą przywiedziony tak z nimi postanowił, aby oni zamek trzymali takim sposobem, póki im król nie odda z połowicy zamku za wy-sługi pieniędzy. Tak z zamku Polacy z Pomorzany od Krzyżaków wyjechawszy, królowi to w Krakowie z żałością opowiedzieli, dopiero żal było królowi, iż pomocy krzyżackiej przeciw margrabiom używał (bo to czyście baczył, że wilkom, jako mówią, owce zlecił, a jednego kłopotu wojennego uchodząc, dwojako go sobie przysporzył, za jednego nieprzyjaciela dwuch nabył), był jednak nadzieje dobrej, że jeśliby do rozmowy z mistrzem pruskim przyszedł, miał się oglądać na zacność osoby i dobroczyństwo jego.
Złożywszy przeto czas i miejsce król dla porównania tego do wsi Krojewic w ziemi kujawskiej, blisko Radziejowa, król polski z mistrzem pruskim i z radami swymi zjachali się. Tam dosyć ozdobną rzeczą przed wszystkimi król na mistrza żałował się o niesprawiedliwe posiedzenie zamku gdańskiego. Mistrz zaś gotowym się być powiedział zamek oddać, jeśli się mu za posługi nagroda stanie. Władzisław król pozwolił na to, a gdy pytał, co by za nagrodę mieć chciał, mistrz sto tysięcy grzywien groszy czeskich pożądał. Niesłuszne żądanie mistrzowe naszy być obaczyli, jednakże z królem panem swym o ugodę starali się, a gdy mistrz nic upuścić nie chciał, nic nie sprawiwszy, rozjechali się.
Tym pilniej już Krzyżacy obmyślawali, jakoby pomorską ziemię sobie przywłaszczyli, przetoż żołnierze z Niemiec zbierali, a z margrabiami brandeburskimi tak postanowili, aby margrabiowie w pomorskięj ziemi to przymali, co tak rok wojną dostali, a Krzyżakom Gdańska, Czczewa, Świecia wojną dostawać dopuścili: A iścieć, łatwie być z cudzego szczodrym! Oblegli potem Krzyżacy miasto Gdańsk na dzień św. Dominika roku 1310, gdy nawiętszy zjazd bywa ludzi na jarmark. Bronili się w mieście mężnie i z trudna by go byli mieli Krzyżacy dobyć, by nie zdrada. Mieszczanie bowiem niektórzy Niemcy, narodowi swemu życząc, w nocy otworzywszy bramy, one wpuścili. Tam bez lutości i szlachtę i pospolitego człowieka okrutnie mordowali, dobra tak mieśckie, jako kupieckie i inszych gości przyjezdnych gwałtownie pobrali, połupili i niewymowne, gorzej niż pogańskim obyczajem, okrucieństwa poczynili, tak iż na żadnym zamku, choć był od pogan dobywany, tak się wiele krwie nie przelało, jako na ten czas w dobywaniu Gdańska od pokryto nabożnych Krzyżaków, jałmużników polskich.
Osadziwszy miasto i zamek mistrz pruski rycerstwem swym, z wojskiem do Czczewa ciągnął i obegnał, tam wyszedł k niemu Kazimierz, książe michałowskie i gniewkowskie, a uklęknąwszy prosił, aby ziemie pomorskiej Przemysławowi, bratu jego, od Władzisława króla źwierzonej, przestał wojować. Nie tylko tego cnotliwe księże u nabożnych zakonników nie otrzymał, ale ledwo zdrowiem darowany do Swiecia do Przemysława brata się przeniósł.
A mistrz Czczew złupiwszy, spalił. Ciągnął daliej, paląc i pustosząc, aż pod Świecie, tam dwu bratu obegnał, Przemysława i Kazimierza książęta. Umyślili się byli książęta mężnie bronić, ale nie mając pomocy od króla, której się nadziewali, tudzież przez Jędrzeja Cedrowica z domu Gryfów zdradzeni (bo im na zamku strzelbę i obronę pokaziwszy, do mistrza pruskiego uciekł i jemu oznajmił), zamek podać musieli, całość gardł swych zachowawszy. Tak ziemię pomorską Krzyżacy od Królestwa Polskiego oderwali, która aż do Kazimierza trzeciego w cudzych ręku była.
Tegoż czasu, gdy tak pruscy Krzyżacy w Polszcze swowolnie broili, iflantscy też z mistrzem swoim Rygę miasto i wszytkę dzierżawę arcybiskupowi ryżskiemu, fundatorowi i dobrodziejowi swemu, łotrowskie wydarli, od którego przodków przed lat stem i czterzmi albo piącią dla rozmnożenia wiary krześcijańskiej byli fundowani. Wiele też innego łotrostwa i okrucieństwa przerzeczeni Krzyżacy pruscy i iflantscy broili, skąd znać, że więcej o wygładzenie niż o rozmnożenie wiary krześcijańskiej miedzy pogany się starali.
Tegoż roku miesiąca stycznia dnia ostatniego słońce się zaćmiło, a potem dla ustawicznych dżdżów i gwałtownych potopów głód wielki a przed tym niesłychany w Polszcze, Prusiech, Litwie, we Włoszech, Niemcech j Czechach panował.
Roku 1311 Witenes, książe litewskie, zabawione być Krzyżaki pruskie nieprzystojną wojną z Polaki, iflantskie z arcybiskupem i Ryżany widząc. z wojski swymi w zapustne dni do Prus wtargnął. a okrutnie ogniem i mieczem poburzył, nazad z łupami wielkimi Niemców więźniów mając, do Litwy się wrócił. Gdy się potem ofiarą bogów swoich bawił, oddali mu to Krzyżacy sowicie, tak że i sam we złej toni był. Mścił się tego tudzież Witenes, a ze 4000 ludu wpadwszy do Prus, warmieńską ziemię tak srodze zburzył, że okrom zamku nic nie zostało. Elzberg też opalony stał. Pogańską srogością ludzie mordował, kościoły połupił, a tak z korzyścią wielką i z tysiącem dwiema sty więźniów do domu się wracał. W barteńskiej ziemi będąc, z mocy ludu swego się chełpił, a krześcijanom urągał, mówiąc: „Gdzież jest wasz Bóg, aby was ratował jako bogowie naszy nam pomogli?”.
Wzdychali ubodzy więźniowie krześcijani a z płaczem w sercach swoich do Boga wołali, aby się swej krzywdy nad pogany mścić raczył, jakoż jednak są wysłuchani. Bo nazajutrz 18 dnia kwietnia Henryk de Plock komendator wielki, z wielkim wojskiem Krzyżaków na Wicenia z Litwą bezpiecznego przypadł, tam Litwę posiekli, drugie powiesili, ostatek w jezierze potopili. Tak się Pan Bóg bluźnierstwa pomścił, Krzyżana pamiątkę tego zwycięstwa klasztor panieński w Toruniu założyli. Ustawiczne potem z obu stron wodą i ziemią bitwy miewali, aż się Litwa pokrzciła i to potem przeciw niestworze Krzyżaków Polakom pomagali. Tu teraz już, jako się daliej Polakom swym dobrodziejom Krzyżacy zachowali, porządnie toczyć rzecz będę.
Karolus mistrz pruski, niepewien będąc pomorskiej ziemi, którą przez zdradę wziął, chciał jej przeto fortelem dojdź i prosił Władzisława przez listy, aby złożył w Brześciu Kujawskim zjazd, na którym by przystojna ugoda o ziemię pomorską była. Zezwolił na to król, ale gdy do rzeczy przyszło, począł ją mistrz targować za pewną sumę złota i śrzebra. Obiecował też klasztor zbudować i dostatecznie nadać dla 40 osób na pamiątkę królów polskich, także na każdą potrzebę królewską 40 rycerzów z włóczniami wyprawować, wiecznie mówił. A na to otworzystego od króla i od rady listu żądał, w którym by mianowicie przedanie pomorskiej ziemi pruskim Krzyżakom od Polaków wyrażone było.
Obraził się król tak lekkim poważeniem ziemie pomorskiej i rzekł mu być nieprzedajną i tak się rozjachaIi. Widząc się nie być z zyskiem u króla, mistrz pruski z margrabiami brandeburskimi traktował, którzy wziąwszy od niego 10 000 grzywien groszy szerokich; listy na pomorską ziemię królewską (a ne ich) jemu dali, których początek: „Woldemarus, z łaski Bożej, opiekun Jana z Brandeburgu, margrabia etc. Data w dworze Breden. Ale i tym listom mało ufali, a przeto u Jana, czeskiego króla, znowu pomorską ziemię za wielką sumę kupili, który nieżyczliwy Polakom będąc (choć się też do Królestwa Polskiego prawo mieć rozumiał, że go królewna polska urodziła, Wacławowa córa), chętliwie im (choć nie swoję) spuścił i listy na to dał. Data ich w Toruniu, lata 1329.
Roku 1313 Wernerus, kontor ragnetski, wodą do Litwy pod zamek Innigedę wyprawił się, mając galerę wielką z blankami i innych łodzi moc wielką. A gdy pod zamek przyżeglował, wiatr okrutny powstał i galerę onę wielką na Niemnie do brzegu przybił, co widząc Litwa wyskoczyli z zamku zbrojną ręką, chcąc galerę poimać, ale Krzyżacy jako z zamku z niej mężnie się bronili, przetoż ustąpić Litwa musiała, a Krzyżacy też ubiegli. Wicień księże litewskie słysząc sławę tej nawy albo galery, jął też myślić o sobie i po długich z radą swą namowach Surmina, męża rycerskie; hetmana swego, ze stem wicin i armatą wodną ku onej galerze posłał. Bronili się na niej mężnie Krzyżacy z strzelbą, aż Litwa linę z kotwicą ucięła, tak na dół pędem galera idąc o brzeg się rozbiła, a Litwa ją tudzież spalili, pobiwszy na niej strzelce, nie bez małej szkody swoich.
Tegoż roku Henryk VII cesarz przed Florencyją otruty od mnicha zakonu dominikanów, który mu truciznę w sakramencie Ciała Pańskiego zadał.
Roku 1314 dwie komecie i trzy księżyce razem w dzień Narodzenia Pańskiego były widziane, a komety aż do ostatniego dnia miesiąca lutego pałały. Głód potem w Polszcze, Prusiech, w Mazowszu, w Litwie i innych przyległych krajach tak srogi był, że gdy już ludziom zielsk, korzenia i inszych pokarmów sprosnych z stawało, matki i ojcowie dzieci swe, dzieci zaś rodzice zabijali i jedli, drudzy nieznośny głód śmierząc, leda ścierw i trupy żarli. Ta plaga przez dwie lecie trwała, potem zaś okrutne powietrze nastąpiło i cały rok trwało, że ludzie wymarli (jako Pruska Kronika świadczy), iż nie miał kto z pola zbierać, tak na polach wszystkie zboża i jarzyny nie pożęte zostały.
Roku 1315 Wicień, wielkie książe litewskie, żmodzkie ętc., po częstych a srogich bitwach z Krzyżaki pruskimi i iflantskimi z tego świata szczedł, a według obyczaju pogańskiego we zbroi, z bronią i innymi rzeczami spalon.
Roku zaś 1316 Władzisław Łokietek uspokoiwszy postronne burdy, radził się z pany koronnymi, jakoby zaś pomorskiej ziemie pod Krzyżaki dostał. W tej rzeczy naprzód do papieża posłał, skarżąc się o niesprawiedliwe i gwałtowne posiedzenie ziemie swojej. Papież wyrozumiawszy z Gerarda, włocławskiego biskupa, polskiego posła, wszystkę sprawę, nie mógł tego mistrzowi pruskiemu chwalić, dał przeto komisyją na biskupy polskie, Janusza arcybiskupa gnieźnieńskiego, Domarata poznańskiego i opata z Mogilna, aby tej sprawy o pomorską ziemię przesłuchali, a koniec według prawa i sprawiedliwości uczynili. Pozwani przed komisarze i sędzie papieskie, mistrz pruski i z komendatormi pierwej do Brześcia, potem do Włocsławia. Gdy stanęli, skazano na nie wrócić pomorską ziemię i płat z niej dać trzydzieści tysięcy grzywien płaskich groszy gol pod klątwami. Strona apelowała do papieża, ale komisarze na to nie dbali, dali klątwy wielkie na Krzyżaki, na które i w Rzymie rozgrzeszenia mieć nie mogli.
Bawili się jednak tymi czasy pruscy i iflantscy Krzyżacy najazdami częstymi do Litwy i Żmodzi, szkody wielkie czyniąc, a korzyści wywodząc, ale im też to Litwa oddawała. Chcąc już na koniec pogaństwo wygładzić, mając pomoc niemałą książąt niemieckich, także z Czech i z Polski, ruszyli się Krzyżacy, mocą do Litwy wciągnęli, gdzie takie okrutne nad Żmodzią i Litwą morderstwo czynili, że tam i pies w tej ziemie waykeńskiej nie został, jako Durzburch pisze. Stamtąd ruszyli się daliej a bez lutości wszystko wojowali. Litwa też tym czasem z okrutnym wojskiem do Iflant wpadwszy, bez odporu mieczem i ogniem aż do Derptu spustoszyła, 5000 Niemców wywiedli z wielkimi łupy do Litwy, tak iż wet za wet Krzyżakom oddali.
Chcieli to sobie Krzyżacy nagrodzić mając jeszcze z Niemiec wojsko krześcijańskie przy sobie, ale im zima ostra dokurczyła, aż nazad do Prus musieli. Nie kurczył się w tę przykrą zimę Dawid, starosta grodzieński, z wojskiem litewskim, ale znowu po woli mając, iflantską ziemię aż pod Rewel i okoliczne nad morzem włości pustoszył, 5000 zaś więźniów Niemców i Łotwy wywiódł i klejnotów kościelnych, które połupił, z innymi łupami obfitość wyniósł. Durzburch kładzie, że tego czasu Litwa duńskiego króla ziemię wojowała, gdzie miedzy inszymi szkodami, którymi krześcijany udręczył, to żałosna była, że 5000 samych tylko panienek szlachetnych poimał. Na ten czasu musiał być Rewel duńskiego króla, jako teraz szwedzkiego. Teraz też Ozylią wyspę Magnus królewic duński z innymi zamki w Iflanciech trzyma.
Nie uciszyła się jeszcze tym Litwa, ale w też czasy pod Memel (co dziś Kłoipedą zową) przyszańcowawszy się, dobyli go i przedmieścia opalili krom zamku, tam krom pobitych 700 ludzi poimali. Bez przestanku potem zajuszywszy się Litwa haniebne szkody nie tylko w Inflanciech, w Prusiech, ale i w Mazowszu, kujawskiej i dobrzyńskiej ziemiach czynili.
Tych czasów Karolus z Trewiru, mistrz pruski, oskarżony przed papieżem, do Rzyma za pozwem stanąć musiał, tam sprawiwszy się jako mógł, nazad do Prus jadąc w Wiedniu umarł i tamże pochowan.