Caput XVI

O DOBYCIU BIŁAGRODA I PODANIU INNYCH MIAST POMORSKICH I NAWRÓCENIU POMORZAN NA WIARĘ KRZEŚCIJAŃSKĄ

Pomorzanie nie przestali jednak szkody czynić w Polszcze, mając po temu pana, który ich podburzał, Zbigniewa, który na udziale nie przestając, chciał wszystko pod Bolesławem opanować, do czego Pomorzan i Prusów używał, ale zawsze przez Bolesława są porażeni. Trafiło się, iż król u ziemianina na kiermaszu (jak mówią) będąc, z fortunnego powodzenia był wesół i wsiadł na konia, wziąwszy z sobą sto koni lżejszych i Skarbimirza hetmana, jechali na łów. A gdy W dąbrowach, trafili na trzy tysiące Pomorzan, ; się cicho skradali zabić Skarbimirza hetmana, im był wielkie szkody poczynił.

Król Bolesław jako lew krzyknął a uderzył na nie z swym małym pocztem, przerażając ich ufy, tam i sam rozpędził je, aż go jeden rycerz od tak zbytnej śmiałości odwiódł, gdy widział, ano pod nim z konia wszytkie wnętrzności wyszły. Tamże też oko stracił Skarbimirz hetman. Król spracowany do swych się godujących wracał, potkał się z nimi, a oni już na ratunek jechali, tam wszyscy królowi mieli za złe, iż z małym ludem tak śmiele poczynał, rozwodząc mu rozmaite przygody.

Wytchnąwszy nieco król Bolesław z wielkim wojskiem do Pomorza się ruszył, chcą się swego pomścić, tam zaś nieposłuszne do poddaności mocą przywiódł. Biłagrodzanie tylko poddać się nie chcieli. Posłał do nich król dwie tarczy, jednę błękitną, drugą czerwoną, aby sobie obierali co lepszego, pokój czy walkę. Hardą na to królowi odpowiedź dali, wziąwszy obiedwie tarczy rzekli: „I sławne zwycięstwo krwią polską i pokój sobie niedługo sprawiemy”.

Przyszańcował się co narychli Bolesław pod Biłagród, miasto na ten czas bogate i ludne, mocą go wielką dobywając wziął, starsze wysiekł, ale pospólstwu, które u nóg jego padało prosząc o łaskę, już nie nad nimi, ale nad żonami i dziećmi ich (lutość mając), jako król lutościwy przepuścił. Bacząc drugie miasta cnotliwe a łaskawe jego przeciw nieprzyjaciołom zachowanie, dobrowolnie się mu poddawały, jako Kamieniec, Kolberk, Wieleń, Koszmin i inne miasta pomorskie. Czarnków też wziął i dał Gniewimirowi dziedzicowi z łaski, którego sam okrczcił z wszystkim rodem jego.

Tegoż czasu Pomorzenie do Spicymiru wsi bez wieści wpadli, tam jako pogani na kościół się rzucili, gdzie był na ten czas w małym poćcie W Marcin arcybiskup gnieźnieński, który usłyszawszy ten tumult, skrył się ze strachy, a pogani złupiwszy kościół, archidyjakona gnieźnieńskiego, mniemając by arcybiskup, z sobą wzięli. Tak je Pan Bóg pokarał (jako piszą kronikarze), że je z żonami i z dziećmi wielka niemoc popadała, iż się o ściany tłukli, drudzy poszaleli, a sami się z sobą bili, drapali i kąsali na sobie ciało etc. Obaczywszy kaźń Bożą na sobie, archidyjakona z przętem kościelnym nazad odesłali, sami się też pokrzcili a wiarę krześcijańską przyjęli.